Od L'Amour do San Fran, czyli VITO w Bielsku-Białej
Ostatnie bilety rozeszły się na kilka godzin przed bielskim występem. Vito Bambino okazał się bardzo gorącą atrakcją koncertową. Od początku dziękował fanom, że stawili się tak licznie i "zainwestowali ciężko zarobione pieniądze" w jego występ.
Z początkowego chaosu wkrótce wykluły się lekko jazzujące i latynoamerykańskie frazy, z których wyłonił się, otwierający solową płytę VITA utwór L'Amour. "Plan gry jest taki" - mówił Bambino - "trzeba trochę poczekać, a największe niespodzianki będą na koniec. Polecam wywołać nas na bis".
Zanim dotarliśmy do bisów, pojawił się dedykowany Polakom za pomoc Ukrainie utwór Je Suis Polonaise i kolejne z jego płyty Przeprowadzka. Napięcie rosło, fani reagowali coraz bardziej entuzjastycznie. Coraz więcej widzów zamieniało wygodne fotele na miejsca stojące, tańcząc w rytm muzyki. Prawdziwy entuzjazm zaczął się po przebojowym Maju. Vito nieustannie krążył po scenie, a jego muzycy łatwo wzbogacali nowoczesne popowe brzmienia o jazz, latynoamerykańskie rytmy, a nawet...bluesa.
Vito zafundował fanom aż 6 bisów i miał rację mówiąc, że wtedy będzie najciekawiej. Cała cala podrygiwała przy Domu i Dżentelmenelu z repertuaru jego macierzystej formacji Bitamina, chóralnie odśpiewała Ale jazz! ("nic na tym utworze nie zarobiłem" - zarzekał się Vito) i Boję się o Ciebie - przebój zaśpiewany z Kaśką Sochacką. Na finał jeszcze dwa hity - Nudy i San Fran, ostatnie podziękowania dla oszołomionych nieco, ale szczęśliwych fanów.